Jak donosi "NCZAS INFO", Dmitrij Miedwiediew, nazwał Polskę "hieną Europy":
"Polityk przekonuje czytelników, że 'lekkomyślne działania Polski, jeśli zostaną pochopnie poparte przez sojuszników z NATO, mogą mieć daleko idące, niebezpieczne konsekwencje dla całego świata.
I wtedy Polska spełni rolę hieny Europy, która rozpętała III wojnę światową' – dodaje w tekście Miedwiediew." https://nczas.info/2023/11/03/miedwiediew-polska-wywola-iii-wojne-swiatowa/
Zapewne w niejednym krew się zagotuje. Zwłaszcza w pisowskich hunwejbinach i amerykańskich lacho...ach, ale rzecz wymaga małego wyjaśnienia.
To nie Miedwiediew tak nas określa. Że Rosjanie w ogóle, dosyć często mówią o Polsce w ten sposób, zawdzięczamy nie ich jadowitej złośliwości, ale naszym umiłowanym sojusznikom a dokładnie: Winstonowi Churchillowi. Otóż, 14 maja 1944 r., w rozmowie z brytyjskim ambasadorem w Polsce - Owenem O'Malleyem - Churchill raczył był wygłosić taką oto opinię:
"Polska jest hieną Europy. Jest to kraj bez honoru i bez skrupułów. Chce tylko wykorzystać okazję, aby wzmocnić swoją pozycję kosztem innych".
Ale nie był w niej osamotniony. Podobny pogląd prezentował również amerykański prezydent Franklin D. Roosevelt, który bardziej cenił sobie Tymczasowy Rząd Jedności Narodowej a nawet samych komunistów, współpracujących z ZSRR, niż polski rząd na uchodźstwie.
Przejawów takiego stosunku było całkiem sporo, ale przytoczę tylko kilka.
1. W 1942 r. Roosevelt uznał, że rząd na uchodźstwie nie jest w stanie reprezentować polskich interesów i odmówił mu prawa do uczestnictwa w konferencjach międzynarodowych.
2. W 1943 r. zgodził się na utworzenie Tymczasowego Rządu Jedności Narodowej, w którym dominowały komunistyczne ugrupowania.
3. W 1944 r. Roosevelt i Churchill zgodzili się na tzw. linię Curzona jako wschodnią granicę Polski.
4. W 1945 roku Roosevelt zgodził się na wypłatę ZSRR reparacji wojennych przez Niemcy, ale nie Polsce.
5. Granicę na Odrze i Nysie, zaakceptował dopiero po naciskach ZSRR. Mimo, że wcześniej zgodził się na Linię Curzona, jako wschodnią granicę Polski.
Zatem Dmitrij Miedwiediew, mówi o nas tymi samymi słowami, których używali nasi sojusznicy. To chyba wspaniała wiadomość dla rusofobów i pisowskich hunwejbinów. Słowa dozgonnych sojuszników (tak, "dozgonnych" to dobre słowo) z ust takiego wroga, muszą chyba oznaczać zwrot o 180 stopni. A może to tylko "prymitywna" zagrywka, żeby przypomnieć Polakom, kim są dla Zachodu i gdzie ich miejsce w tym szeregu?
Wiele mi daje do myślenia także i to, że "NCZAS Info", ani słowem nie wspomniało o w/w faktach, za to dość ochoczo wydaje się grać na najniższych instynktach, najgłupszej części społeczeństwa. Nie robi tego po raz pierwszy, Czy to te słynne, wolnoryknowe inklinacje, każą mu siedzieć okrakiem na płocie, zanim zdecyduje, w którą stronę rzuci się do szeleńczego biegu, po jakże zasłużone koryto?
ZGŁOŚ NADUŻYCIE