Pora w końcu zobaczyć swojego pierwszego Linuksa.
Zanim uruchomisz LiveCD, pewnie zechcesz wiedzieć, czy to nie stwarza jakiegoś zagrożenia dla istniejącego systemu. Zatem nie stwarza zagrożenia większego niż to, które podejmujesz uruchamiając komputer w jakikolwiek sposób. Mało tego, zagrożenie to jest nawet mniejsze, jeśli korzystasz z LiveCD. Nie wierz mi jednak na słowo, oceń samodzielnie. Poniżej kilka faktów.
1. Uruchamiając dowolny system operacyjny, zainstalowany na dysku, tenże dysk, jest intensywnie odczytywany. Tak intensywnie, że nawet słychać pracę głowicy, co może objawiać się wyraźnym trzeszczeniem. Jeśli ma dojść do awarii dowolnego elementu komputera a zwłaszcza dysku twardego (lub SSD), bardzo prawdopodobne, że stanie się to właśnie teraz.
Ad 1. Uruchamiając LiveCD, dzieje się dokładnie to samo, ale dane są odczytywane z wymiennego nośnika a nie z dysku twardego. Narażony jest więc nośnik wymienny a nie dysk.
2. Jeśli Windows, zainstalowany na dysku, znalazł wadliwe sektory, to przeniósł pliki z zagrożonego obszaru w bezpieczne miejsce (jeśli było to możliwe) a informację o uszkodzonych sektorach, zapisał w tablicy partycji.
Ad 2. Jakikolwiek inny system uruchomisz, jedną z pierwszych rzeczy jaką zrobi, będzie odczytanie tablicy partycji. Odtąd również będzie omijał te miejsca i zapisywał dane gdziekolwiek indziej. Zatem brednią jest stwierdzenie, jakoby "zaczynanie instalacji od takiego miejsca, mogło skończyć się niepowodzeniem". O absurdzie "zaczynania od takiego miejsca" powiem tylko tyle, że to nie kopanie rowu, który musisz zacząć "tu" a skończyć "tam" i że o instalacji czegokolwiek, nie było jeszcze mowy.
3. W razie uszkodzenia tablicy partycji, zwykła kopia zapasowa systemu nic lub niewiele pomoże, ponieważ tablica partycji nie podlega kopiowaniu. Można to jednak osiągnąć przez klonowanie dysku, co ma sens dla serwerów - lub innych urządzeń - które muszą błyskawicznie odzyskać pełną sprawność. W pozostałych przypadkach, awarię można wykorzystać do rekonfiguracji systemu, np. do zmiany podziału woluminów logicznych (partycji). Zainstalowanie systemu na nowo, bez zastarzałych przypadłości, również jest godną uwagi opcją. System operacyjny to nie żaden skarb a tablica partycji nie jest święta. Jedno i drugie, dobrze czasem "odświeżyć".
4. Kopię zapasową, w jakiejkolwiek formie, gdzieś musisz przechowywać. Mogą to być płyty, które z mojej perspektywy, okazują się nośnikami najbardziej zawodnymi. Może to być zewnętrzny dysk SSD, zewnętrzny dysk twardy, lub odrębna partycja - na dysku z zainstalowanym systemem operacyjnym. Zatem danym grozi prawie to samo, co w każdym innym miejscu. "Prawie", w tym wypadku nie robi wielkiej różnicy. Sprowadza się ona do tego, że jeśli masz dane na osobnym, niepodpiętym dysku, to nie stracisz ich przez "przypadkowe" polecenie formatowania dysku i to akurat tego. Nie klikniesz też "przypadkowo" na swój ukochany plik i "przypadkowo" nie klikniesz "usuń na amen" i "przypadkowo" tego nie potwierdzisz.
Niewątpliwą zaletę (mimo wszystko) kopiowania na inny nośnik, trochę niweluje fakt, że nośnik wymienny, jest... przenośny, co naraża go na wstrząsy, których nie lubią zarówno nośniki SSD jak i dyski twarde. Możesz też położyć go w okolicy silnego źródła promieniowania elektromagnetycznego lub wrzucić do muszli klozetowej. Nie wiadomo co zostanie wtedy z danych. Można go również ukryć i potem nie znaleźć. Może zostać skradziony. Mogą go nawet pogryźć myszy, bo widziałem worki plastikowe i watę szklaną zjedzoną przez te stworzenia. Głupie argumenty? Skoro mamy zabezpieczać się przed nieprawdopodobnymi zdarzeniami to koniecznie trzeba wziąć i to pod uwagę, oraz wiele innych, których moja wyobraźnia nie ogarnia.
Skoro o nośnikach wymiennych mowa, warto nadmienić, że: dyski twarde są bardziej podatne na uszkodzenia fizyczne niż dyski SSD, za to dyski SSD mają ograniczoną żywotność do iluś tam cykli zapisu i odczytu danych (w zależności od producenta). Pozostawione bez zasilania na długi czas, mogą utracić dane.
5. Jeśli system (np. Windows) odmówi posłuszeństwa i nie zechce się uruchomić, co zrobisz? Masz niewiele opcji i wszystkie sprowadzają się do tego samego. Możesz użyć "płyty ratunkowej". Chodzi oczywiście o dowolny nośnik zewnętrzny, który pozwoli dokonać napraw, albo uruchomić komputer z drugiego systemu, o ile go masz a który to system, prawie zawsze jest Linuksem. Natomiast wszystkie nośniki ratunkowe, są niczym innym, jak LiveCD czy LiveUSB. Nazwij to jak chcesz, ale jeśli potrafisz się posłużyć Linuksem, to masz też możliwość ratowania Windowsa. Możesz nawet spróbować odtworzyć tablicę partycji, jeśli użyjesz odpowiedniego oprogramowania.
W przypadku totalnej katastrofy, gdy tablicy partycji nie udaje się odzyskać, pliki wciąż fizycznie są na dysku, jest więc szansa na ich odzyskanie. To mrówcza i niewdzięczna praca, ale możliwa do wykonania tylko dzięki jakiemuś LiveCD, bo w takiej sytuacji, drugi system operacyjny (na tym samym dysku fizycznym) będzie równie nieużywalny.
Teraz możesz zdecydować, czy są wystarczające powody, aby nagle kupić dodatkowy dysk i skopiować najważniejsze dla Ciebie dane. Osobiście uważam, że to dobry pomysł i że lepiej późno niż wcale, ale to nie ma żadnego związku z uruchamianiem LiveCD Linuksa, czy dowolnego, innego systemu.
Przejdźmy do właściwego tematu, ale najpierw przeczytaj całość, zanim podejmiesz jakieś kroki.
Użytkownicy płyt, po prostu pakują płytę do napędu, włączają komputer i uruchamiają boot menu. Jak to zrobić? Opiszę za chwilę.
Użytkownicy nośników USB, mają zwykle pewien wybór. Można wetknąć swój nośnik do "zwykłego" portu USB 2.0, albo do nowszej generacji, o większej przepustowości (USB 3.0). Najlepszym sposobem na odróżnienie ich, jest przyjrzenie się gniazdom. Te szybsze (USB 3.0) będą oznaczone literami "SS"(Super Speed).
Nie zawsze są oznaczone w ten sposób. Wtedy rozpoznamy je po kolorze plastikowej części wewnątrz gniazda. Niebieskie to USB 3.0, czarne to USB 2.0.
Np. u mnie, wszystkie są czarne, ale dwa z nich są oznaczone jako "SS". Jeśli nie masz portu USB 3.0 (mało prawdopodobne), użyj dowolnego i uruchom komputer.
Boot menu.
Sposób wejścia do boot menu, różni się w zależności od producenta płyty głównej. Można to sprowadzić do określonej marki komputerów. Co więcej, urządzenia tego samego producenta, mogę używać różnych klawiszy dla komputerów stacjonarnych, laptopów, notebooków a nawet dla poszczególnych modeli. Nie widzę potrzeby wypisywania tu tego wszystkiego, ponieważ ktoś zrobił to już bardzo dobrze na stronie: https://www.disk-image.com/faq-bootmenu.htm
Interesuje nas kolumna Boot Menu. Zauważ, że niektóre mają aż po trzy klawisze. Nie jestem tego pewien, ale prawdopodobnie należy użyć wszystkich na raz. Musisz to sprawdzić metodą prób i błędów. Klawisze należy wcisnąć natychmiast po włączeniu zasilania i trzymać do skutku.
Jeśli nie widzisz tu swojego sprzętu, odpowiednia kombinacja może być widoczna na samym dole ekranu, zanim pojawi się logo producenta. Masz mało czasu aby to zobaczyć, więc obserwuj sytuację przy każdym uruchomieniu, żeby nie bootować zbyt często, bo może się skończyć sfajczeniem zasilacza.
Jeśli nie wiesz jakiej marki jest Twoja płyta główna, bo np. masz "składaka", to całkiem łatwo możesz go rozpoznać po logo, wyświetlanym podczas uruchamiania. Znacznie lepszym sposobem może być użycie jakiegoś darmowego programu diagnostycznego i wygenerowanie raportu o sprzęcie. Całkiem dobrym wyborem będzie program "HWiNFO": https://www.hwinfo.com/download/
Gdyby najnowsza wersja stroiła jakieś fochy, to na moim Widnows 7, działa wersja 6.30 "portable", czyli bez instalatora, którą możesz pobrać z godnego zaufania SourceForge: https://www.fosshub.com/HWiNFO-old.html
HWiNFO ma tę zaletę, że pozwala wygenerować raport o sprzęcie, w bardzo wygodnym formacie HTML i zabrać go z sobą do Linuksa. Przynajmniej dopóki nie nauczysz się zbierać takich informacji bezpośrednio z Linuksa. W raporcie znajdziesz masę cennych informacji, które mogą się bardzo przydać w każdej sytuacji niekoniecznie związanej z Linuksem. Dowiesz się np. O trybie bootowania BIOS/UEFI a w sekcji "Motherboard", poznasz producenta płyty głównej. Zaś z sekcji "Video" > (Video Adapter), dowiesz się wszystkiego o swojej karcie graficznej itd.
Użytkownicy Linuksa, zazwyczaj już wiedzą w jakim trybie pracuje ich komputer, ale jeśli nie, mogą się tego dowiedzieć, wydając polecenie:
efibootmgr -v
Jeśli wynik będzie podobny do tego:
EFI variables are not supported on this system.
error trace:
To znaczy, że komputer pracuje w trybie BIOS.
Gdy już uda się wejść do boot menu, zobaczysz coś takiego, albo coś zupełnie innego, ale z analogicznymi elementami:
Żółty napis: Boot mode is set to: LEGACY; Secure Boot: OFF
Oznacza, że mój komputer pracuje w starym trybie "BIOS", choć jest zdolny do pracy w trybie "UEFI", stąd jego nazwa "LEGACY". Nie wiem, jak wygląda ten komunikat dla trybu UEFI czy też EFI, (jedno i to samo). Nie mam w tej chwili wolnego komputera, na którym mógłbym to bezpiecznie sprawdzić. Nie wiem nawet, czy wszyscy taki komunikat będą mieć. Sprawa jest jednak na tyle ważna, że trzeba się dowiedzieć w jakim trybie pracuje Twój sprzęt. Wrócę to tego później.
Póki co, spójrzmy na pozycję, która jest podświetlona na biało. To mój dysk twardy. Jeśli teraz nacisnę "Enter", komputer uruchomi się jak zawsze.
Kolejna pozycja, "USB Storage Device" jest nośnikiem z Linksem. Zauważ, że poniżej, w sekcji "UEFI BOOT:" mam jeszcze pozycję "UEFI: USB DISK 2.0 PMAP". Tak, "USB 2.0", więc moje "super speed" psu na budę, ale już dysk zewnętrzny korzysta z USB 3.0. Jeśli teraz podświetliłbym tę (UEFI) pozycję i nacisnął "Enter", Linux prawdopodobnie by się uruchomił, ale przy próbie instalacji, wywaliłoby komunikat, który łatwo źle zrozumieć i uznać, że coś jest nie w porządku z komputerem, albo z nośnikiem czy z samą dystrybucją. Tymczasem winę ponosi zły tryb uruchomienia LiveCD. Jeśli wyłączę komputer, wyjmę nośnik i znów wejdę do boot menu, nie będę miał w nim żadnej z tych dwóch opcji.
Oczywiście użytkownicy płyt, wybierają opcję odpowiednią dla ich napędu. W moim przypadku byłaby to pozycja w sekcji "LEGACY BOOT:"
"CD/DVD/CD-RV DRIVE"
BIOS czy UEFI?
Jak możesz się dowiedzieć, w którym trybie pracuje Twoja płyta główna? Jest na to kilka sposobów, ale tylko jeden sprawdzi się dla wszystkich trzech: Windows 7/8/10.
Otwórz notatnikiem plik C:\Windows\Panther\setupact.log
Naciśnij jednocześnie klawisze Ctrl F i w pole wyszukiwania wklej tekst:
Callback_BootEnvironmentDetect: Detected boot environment:
Wyszukiwanie powinno Cię zaprowadzić do linii, która w przypadku UEFI, wygląda tak:
Callback_BootEnvironmentDetect: Detected boot environment: EFI
lub tak:
Callback_BootEnvironmentDetect: Detected boot environment: UEFI
Dla BIOS, powinna wyglądać tak:
Callback_BootEnvironmentDetect: Detected boot environment: BIOS
lub tak:
Callback_BootEnvironmentDetect: Detected boot environment: LEGACY
Jeśli z jakichś powodów wciąż nie masz jasności, możesz zerknąć na stronę: https://www.tenforums.com/tutorials/85195-check-if-windows-10-using-uefi-legacy-bios.html
Opcję drugą, można zastosować także w Windows 7, ale dotarcie do narzędzia zarządzającego dyskami, może być nieco inne.
Wszystko gotowe. Możesz cieszyć się nowym nabytkiem. Aby zaoszczędzić Ci przewijania w tę i nazad, mały skrót:
Ściąga.
Sprawdź tryb uruchamiania dla Twojego komputera: BIOS czy UEFI
Włóż nośnik.
Uruchom komputer przytrzymując klawisze uruchamiające boot menu.
Wybierz sekcję zgodną z trybem pracy płyty głównej Twojego komputera.
W tej sekcji wybierz nośnik, na którym znajduje się Linux.
Zatwierdź naciskając "Enter".
Teraz zobaczysz najpopularniejszy ale nie jedyny, linuksowy bootloader "GRUB".
Aby pokazać Ci bootloader Minta, musiałem skorzystać z maszyny wirtualnej, ponieważ na "żywym" systemie, żadne narzędzia graficzne nie są jeszcze dostępne i nie da się zrobić zrzutu ekranu. Z tego powodu, "GRUB" (GRand Unified Bootloader) wygląda nieco inaczej niż faktycznie. W rzeczywistości zawiera więcej opcji. Jedną z nieobecnych na obrazku jest: Boot from local drive, co oznacza, że po raz kolejny, możesz uruchomić system z dysku, czyli - prawdopodobnie Windows. Nie ma tej opcji w menu, ponieważ "GRUB" nie wykrył u mnie żadnego, innego systemu, poza LiveCD.
Pierwsza pozycja, domyślnie podświetlona uruchamia system LiveCD. Masz 10 sekund na wybór. Jeśli go nie dokonasz, GRUB automatycznie przejdzie do inicjowania systemu. Jeśli chcesz się lepiej przyjrzeć tym opcjom, wystarczy poruszyć strzałkami klawiatury w górę i w dół a odliczanie zostanie zatrzymane. W takim przypadku, należy późnej nacisnąć "Enter".
Druga pozycja:
Start Linux Mint 21.2 Cinnamon 64 bit (compatibility mode)
Uruchamia system w trybie ograniczonym, co może pozwolić na dokonanie napraw. W przypadku LiveCD, nie ma to zbyt wiele sensu. Jakichkolwiek zmian dokonasz w swoim LiveCD, cokolwiek zainstalujesz, zapiszesz, będzie istniało tylko w pamięci i po restarcie, zniknie jakby tego wcale nie było. Jeśli więc zechcesz coś zachować, pozostaje Ci albo użyć dysku wewnętrznego (np. tego z Windowsem), albo podłączyć dysk zewnętrzny, lub kolejny pendrive i tam zapisać swoją pracę.
Pozycja:
OEM install (for manufactureres)
Jest przeznaczona dla osób, które chcą dostosować system do potrzeb związanych z dostarczaniem własnej wersji Minta, na masową skalę.
Pozycja:
Memory Test
Jak sama nazwa wskazuje, sprawdza sprawność pamięci (RAM), gdyby było podejrzenie, że może być przyczyną kłopotów. Nie ma sensu tego używać bez potrzeby, bo tylko marnuje czas a jeśli zostaną wykryte uszkodzenia i tak nie można ich naprawić programowo. W zasadzie takie moduły, nadają się jedynie do wymiany.
Na obrazku brakuje też pozycji:
Hardware Detection
Robi w zasadzie to samo, co dalszy rozruch systemu. Przydać się może wtedy, kiedy ten rozruch się nie udaje i chcemy zobaczyć, czy to nie jest wina sprzętu.
Są jeszcze dwie "ukryte" możliwości, o których informację można zobaczyć pod menu. Naciskając "e", możemy edytować opcje uruchamiające jądro systemu, co może być przydatne zaawansowanym użytkownikom. Podobnie z klawiszem "c", który przeniesie nas do konsoli, ale jest to tylko okrojone narzędzie a nie konsola z prawdziwego zdarzenia. Te dwa narzędzia, czasem były mi pomocne. Tego samego nie mogę powiedzieć o wcześniejszych opcjach rozruchu. W zależności od dystrybucji a nawet wydania tej samej, opcji w GRUB-ie może być więcej lub mniej. Coraz popularniejsza staje się "migawka" systemu, która pozwala przywrócić jego stan z określonej daty z przeszłości o ile dystrybucja ją implementuje a Linuks, został zainstalowany na odpowiednim systemie plików (zfs).
W końcu naciskamy "Enter" i przez chwilę, mamy wrażenie, że nic się nie dzieje. To oczekiwanie zostaje zrekompensowane dosyć szybkim uruchomieniem Minta do stanu pełnej używalności.
Ciąg dalszy w następnym wpisie (za chwilę).
ZGŁOŚ NADUŻYCIE